Sobotę spędziłam, jak na moje możliwości dosyć aktywnie, bo pomagając w ogrodzie, przesadzając kwiaty. Oczywiści upaprałam się przy tym co niemiara. Ale warto było bo efekt jest całkiem niezły.
A pomyśleć można, że miesiąc temu był tu wielki pień drzewa. Mimo, że marzę o możliwości życia w mieszkaniu w mieście, to takie chwile łamią me serce i czuję się jak w swoim żywiole, pragnąc zostać tutaj do śmierci. No ale dobra, nie będę się przecież rozczulać ;D W każdym razie, po obmyciu się z tej ziemi i innego dziwnego robactwa (fuu!) udałam się na krótki spacer po działce i porobiłam kilka zdjęć.
mniami :)
a kto tutaj ucztuje? ^_^
No i to byłoby na tyle z wizyty w ogrodzie :) Na koniec zagadka. Co to jest?
|
|
\/
Kimberly <3
Och jak ja marzę o ogrodzie... Pracy pewnie trochę, ale za to jakie widoki :) u ciebie ślicznie to wygląda :P a co do zagadki wygląda mi to na jakąś niedojrzałą malinę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
paweroni.blogspot.com
Też właśnie to kocham na wsi!
OdpowiedzUsuńKocham spacerować i za każdym razem poznawać nowe zalesione miejsce.
Jednak wiem, że moje miejsce jest w mieście :)
Gorąco pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://unikalny-cud.blogspot.com/
no niestety, tematyka jest zupełnie inna :) niemniej, ciekawy post :) dzięki za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńhttp://camillajuliett.blogspot.com/
Ten paradoks! Mieszkam w mieszkaniu w dużym mieście (Poznań) i marzę o tym, aby wyprowadzić się na przedmieścia, do domu jednorodzinnego z dużym ogrodem. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia makro. W szczególności spodobało mi się to z pszczółką. :)
morwa ?:D
OdpowiedzUsuń